poniedziałek, 6 września 2010

la vida secreta de las palabras.

Lubię ludzi. Nawet bardzo. Uwielbiam być, coś tworzyć razem, spacerować,rozmawiać, biegać, śmiać się do utraty tchu, spędzać długie godziny na piciu herbaty, kocham podróżować z nimi, urządzać wyprawy rowerowe, eskapady nad morze. Lubię do nich mówić, być słuchaną i cenne to jest kiedy oni mówią a ja nie muszę niczego komentować. Tylko po prostu się zasłuchiwać. Lubię takie momenty kiedy po całym dniu wędrowki górskiej albo jakiejś innej; ) np. rumuńskiej docieramy do wytyczonego celu-w całkowitym zmęczeniu-siadamy i jesteśmy ze sobą najzwyczajniej. Pijemy herbatę i rozmawiamy długo w noc. Albo taki moment kiedy wakacje się zaczynają i robi się różne szalone rzeczy. Na przykład: całonocne rozmowy na balkonie i snucie planów na najbliższą przyszłość. Cenię takie momenty kiedy siedzimy przy kominku w jakimś kaszubskim domku i gramy w najróżniesze gry. Szalonością jest aktywność nocna po 10h spędzonych na stoku w Korbielowie...gry najbardziej ruchliwe i najmocniej wymagające intelektualnego wysiłku...Jakoś taką wdzięczność mam w sobie za moich Przyjaciół. Dziś jakoś mocniej.

Weekend ostatni całkowice szalony. Choć nie zapowiadał się taki...: ) Sobota leniwa dość. Taka kodnycyjna; ) Za to wieczorem w końcu się udało film zobaczyć. Komedia. Taka amerykańska bardzo. Ale warto się zrelaskować. I uśmiać tak,że aż płuca bolą od nadmiaru przepływu powietrza. Tym razem miałam inhalator; ) Niedziela zupełnie i bardzo zapełniona. Od świtu samego do wieczora. Ale o tym będzie zupełnie osoby wpis. Tak się zdaje. Choć...może później po prostu foto i filmo relację tu umieszczę. Byłam na greckiej procesji. Takiej, która "odnosiła" Maryję na miejsce : ) I zamęt,chaos był przy tym niebywały. Dużo śpiewu, ludzi i ogólnej radości. Trzeba to zobaczyć; )

Reszta dnia bardzo intensywna w spacery. I ludzi. Zupełnym hitem dnia jeśli mogę w ogóle użyć takiego określenia była Eucharystia w hebrajskiej wspólnocie chrześcijańskiej: ) Piękna, wymowna liturgia. Śpiew cudowny. Dla ucha miłe hebrajskie półtony: ) Wieczór zupełnie spokojny. Na rozmowie spędzony. W miłym izraelskim mieszkanku.

Ludzie są darem. Ogromnym zadaniem. Czasem są tylko na chwilę. Na moment. Lecz to nic. Dzięki nim odzyskujemy życie. Warto z nimi tworzyć. Być po prostu-nie oczekując. Życie jest w końcu ukryte w słowach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz