czwartek, 31 marca 2011

dziś się obudziłam bez budzika. po raz pierwszy od kilku miesięcy nigdzie nie muszę być o poranku. odwołali zajęcia mi. te poranne jedynie. co cieszy. w ogóle zbudziło mnie słońce. niewiarygodnie się przedziera przez mgłę. walczy.

jutro już kwiecień i nadziwić się nie mogę. czas pędzi a ja próbuje go dogonić. tyle się dzieje...

decyzje różne ostatnio podejmować przyszło. nawet jak już pojawi się odwaga by podjąć jakieś działanie to żadnej ulgi nie ma. dziwne to.

dużo spraw dziś do ogarnięcia. aktywnie miłe działanie. to dodaje sił. 

... 

poniedziałek, 21 marca 2011

Wiosna przyszła. Ten fakt trzeba odnotować. Piękne wejście dziś miała...bo słońca sporo i ciepłego wiatru było. Także miło się spacerowało.  Dużo zachwytów przy tej okazji...nad ludźmi zazwyczaj; ) i oczywiście nad budzącą się przyrodą. Trzeba mi już spać pójść... jestem bardzo ukontentowana z nadejścia wiosny, czas nowy się zaczął. Zdecydowanie.

piątek, 18 marca 2011

koniec tygodnia.

w końcu weekend. całkiem ten tydzień zleciał...moja Babcia Ha. miała 86 uro. więc to całkiem sporo lat jej już minęło...i niebywale miły to dzień był w opowieści różne pełen. w czwartek mojej bratanicy stuknął miesiąc! oto całkiem aktualne foto ------------------------>
dużo zajęć na uczelni, pracy i ogólnych dodatkowych spontanicznych aktywności...byłam na dokumencie o JPII, śmiało polecam zobaczyć sobie ten film w domu, najlepiej z Rodziną...poza tym muza bardzo dobra i zdjęcia zachwycające niekiedy. nie porwał mnie ten "najdroższy projekt w historii polskiej tv" zupełnie...ale nic...nie chcę narzekać. zobaczcie a ocenicie ; )

bilet do uk kupiony więc wylot stał się jak najbardziej realny. co cieszy i to niebywale, bo zobaczę w końcu małą taszę: ) i resztę Rodziny. jeszcze trochę czasu ale zaczynam się tym bardzo ekscytować. 

moje oczy odmawiają posłuszeństwa. zatem pójdę w kierunku łózka. ogromnie się spać chce.



poniedziałek, 14 marca 2011

po weekendzie.

niesamowicie dobry weekend miałam. taki kaszubski od początku do końca. najpierw sobotnie chłapowo - wioseczka za władysławowem. śpiewu i miłych dźwięków sporo!: ) dobry obiad, spacer i powrót...to wszystko okraszone dobrymi rozmowami. kolejny dzień był jeszcze piękniejszy...bo zupełnie o świcie zaczęty; ) albo może nawet dla niektórych w nocy. było ciężko wstać ale się udało! i skorzystałam na dodatek, bo w radio był wywiad z Michałem Lorencem o muzyce którą napisał do dokumentu o papieżu JPII. nie wiem jak zrobiony jest ten dokument ale słyszałam sporo utworów...więc bardzo ale to bardzo polecam. utwór tatry i nie lękajcie się po prostu  są dogłębnie miażdżące więc może warto  wybrać się do kina? : ) 

jeśli chodzi o dalszą podróż to udałam się z p. i b. do grabowca. do monasteru mniszek betlejemitek na niedzielną eucharystie i spacer. nie umiem o tym pisać...było niebotycznie. liturgia jest niezwykle pociągająca...człowiek cały się w niej zanurza...dużo by pisać trzeba  najzwyczajniej spróbować!:  ) spacer kaszubski udany, ciepło było i tak na wskroś wiosennie...las przyjazny, wybucha zieleń powolutku...zdarzały się również płaty śniegowe ale to nieliczne i sporadycznie; ) w grabowcu sporo ciszy było więc udało się  jakoś chwilę w tym pobyć mimo wzajemnej obecności. dobry czas.

dalsza część niedzieli to już powrót i wyspa moja. odwiedziła mnie g. i to był kolejny miły akcent tego dnia...: ) dobrze jest z ludźmi rozmawiać: ) spacer około 8 km urządziłam sobie po odwiedzinach : ) więc zupełnie intensywnie ta niedziela wyszła mi.

środa, 9 marca 2011

zupełna wiosna przyszła. ciepło dość. pierwszy wiosenny deszcz spadł. dni są pięknie i słoneczne. chyba na dobre porzucić trzeba ciepłe czapki i rękawiczki...zimo żegnaj! 

rodzice pojechali na wysypy. nacieszyć się resztą rodziny i małą N. przede wszystkim!

studia bardzo absorbują i generalnie dużo różnych spraw na głowie...ogromne ilości do czytania przede mną i jeszcze większe do oglądania; ) ale to cieszy. i to bardzo.

już niedługo weekend...mimo ogromnego niedoczasu wybieram się na kaszuby. najpierw te bardziej "morskie" potem zaś te bardziej "leśne". dwa różne miejsca, inni ludzie, sporo ciszy znów - co jest zupełnie genialne.

a teraz to już sen chyba...

 

piątek, 4 marca 2011

wtorek, 1 marca 2011

uff.

choć nic tego nie zapowiadało...to był dobry dzień. od rana nerwy skoncentrowane głównie wokół średnio działającej drukarki i walki z czasem. potem fotosy. jestem w końcu zleceniobiorcą w pewnym projekcie; ) i nawet po tym jakże zajmującym zleceniu udało się do biblioteki skoczyć i załatwić co trzeba. wyścig z czasem wygrany!

potem kolejne sprawunki. miasto w pięknym słońcu zanurzone. choć zima się znacznie przeciąga tej zimy; ) to ja i tak czuję zachwyt! byłam dziś chyba w milionie różnych miejsc...uff.