piątek, 13 sierpnia 2010

Szczeny opad i מזל טוב

Na Drodze + spotkalam dzis o. Ludwika Wisniewskiego OP, ktory zalozyl DA Gorka!swiat jest ogromnie maly!Porozmawialm sobie nieco z tej radosci. Po czym udalam sie do kaplicy koptyjskiej w ktorej to spiewali sobie drodzi mnisi w pol i cwierc tonach niebotczne melodie...naprawde w pierwszej chwili trudno sie do tych dzwiekow przyzwyczaic ale po chwili wejsc mozna w taki trans-jesli mozna to tak nazwac...jakos sie czlowiek jednoczy z ta harmonia tak obca dla ucha europejczyka. Mam zachyt w sobie.
Z racji tego,ze popoludnie calkiem wolne to wybralam sie na spacer. Poszlam bez wiekszego planu i trafilam do dzielnicy zydowskiej. Spotkalam przemilego Eliasza=Zyda. Pogawedka byla urocza i mila. Ciekawy z Niego gosc.  Rozmowa byla na przerozne tematy:polityczne, religijne, estetyczne...fajnie mi bylo tak sie skonfrontowac z ortodoksyjnym starszym bratem w wierze.
Wracajac niefortunnie weszlam na uliczke targowa-muzulmanska. I trafilam na uliczke miesna,ze tak sie to wyraze i to bylo niesamowicie niemile przezycie...bo to miecho,ze sie tak kolokwialnie wyraze lezy tam caly dzien w ogromnym sloncu wiec mozecie sobie wyobrazic co sie z nim dzieje pod koniec dnia...masakra milion. Caly czas poluje na passion fruit. Jutro zamierzam je zdobyc: ) Bylam teraz w Bazylice Grobu i dzis grcki mnich(pilnuje wejscia i porzadku wokol Grobu) byl wyjatkowo nie w humorze...szkoda,ze ludzie na tym co czesto pierwszy i ostatni raz w zyciu tu sa-bardzo na tym traca...Nic. Moze kiedys go zmienia.
Ide spac.Bo wypada. Tym bardziej,ze jutro spedzam dzien z ludzmi z Gory: )
mazel tov!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz