[*]
Wczorajszy wieczór, noc i kolejne dni będą trudne. Takie jedne z najsmutniejszych w życiu. Wczoraj zginął dobry kolega z duszpasterstwa akademickiego. Zostawił żonę i maleńką córkę- Lenkę. Zupełnie nie wiem jak to poukładać w głowie, jak to zrozumieć. Na razie nie mogę...nie umiem zupełnie. Tyle wspólnych wypraw, ważnych doświadczeń przeżywanych wspólnie i razem z dawną ekipą...a teraz Cię nie ma. Wczoraj jak tylko dostałam telefon to pierwszym odruchem, działaniem było spotkanie się na mszy wspólnej o 21. ja nie mogłam dojechać-niestety ale pamięć w modlitwie była w tej samej godzinie. Cały czas kołacze we mnie pytanie: dlaczego? po co? jaki jest tego sens?Mam takie zdjęcie z rowerów kaszubskich z duszpasterstwem-to było jakieś 4 lata temu chyba...po jednej stronie stoi Jacek(zginął 3 lata temu w nowozelandzkich górach) jestem ja na tym zdjęciu i po prawej stoi Krzyś. Nie ma Go od wczoraj...to są ogromnie osobiste straty...pisząc ten wpis łzy spływają po policzkach.
Krzyś! dziękuję Ci za Twoją obecność. Byłeś Dobrym Człowiekiem.
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz