Dzis na wysmienitym spacerze bylam. Takim fotosowym calkiem. Pogoda sie wyklarowala wiec mozna bylo ruszyc na zwiedzanie i fotosow robienie. Mile towarzystwo wiec wszystko jak najbardziej udane. Dzien jakos wybitnie zmeczeniowy i slaby fizycznie. Za duzo slonca...chyba.
Bylam na weekend u znajomego. Bardzo fajne okolice i pieknie po prostu(Latrun, Emaus...)-choc malo spalam, bo jakies male zwierzatka sie probowaly do mojego pokoju zainstalowac to bylo mi tam fajnie. Przyroda i okolicznosci nadmorskie przyjemne nieslychanie. Trudno bylo mi tylko jakos tak tylko sie do konca nie stresowac...tymi wszedobylskimi zwierzatkami. W ogole w Latrun jest bardzo piekne opactwo Trapistow. W takiej zupelniej zielonosci i dziczy sie znajdujace. Ojcowie maja ogromne polacie gruntu. A tam ciagnace sie w nieskonczonosc planatacje winogron oliwek...raj. Ogromny spokoj i cisza tam. Mysle,ze pobyt w takich miejscach daje czlowiekowi mozliwosc powrotu do siebie. Do takiej harmonii i ciszy, ktora wszyscy nosimy w sobie. Zatem bardzo fajnie,ze tam bylam-choc na moment. Zdjec jest znacznie wiecej z tej wyprawy weekendowej i dzisiejszej ale zupelnie te zdjecia w rozsypce. Nie umieszczone na picasie. Dlatego jakos nie umieszczam ich tu.
*Z dedykacja dla DA Gorka zrobilam fotos na plazy. Bo calkiem czasem do Was teskno. I bez Was to nie ma calkowitego fanu...tylko zalazki; )
Takze w jakas wyprawe daleka nalezy nam sie wybrac...*
Ide. Zregenerowac sie trzeba. Noc spokojna by sie przydala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz