czwartek, 2 września 2010

niebyawle roznorodne mam tu dni. sa calkiem tak od siebie odlegle...niekoreslenie przepastnie inne.generalnie jest spokojnie. pracowicie. dzis mnie moje pieczatkowanie i przenoszenie zapieczatkowanych rivist zmeczylo...nieco tylko. taki dzien.bywa.
dzis wracajac z "dolu" przechodzilam jak zwykle swoim ulubionym skrotem; ) i co zobaczylam?! strach mnie ogarnal poniewaz liczba wezy sie podwoila wrecz potroila. byly dwa boa i jakies  3 czarne dlugie z czerownym zygzakiem na grzebiece,ze tak powiem. poza tym gadzim,obslizglym folwarkiem byl tez zolw...ale taki ogromny...z 1,5 metra mial i pewnie wazyl z 50kg...ogromnie za duzy do klatki w ktorej byl; ( dziwie sie za kazdym razem jak tamtedy przechodze...
dobra nute znalazlam dzis oto ona  bardzo polecam. ciekawie i mistycznie spiewaja. odkrycie dnia; )
mam jakos duzo w sobie dzis takiej refleksyjnosci; ) jesien w koncu: ) choc nie tu ale utozsamiam sie z krajem mym w pelni; ) pierwsza refleksja to taka,ze to miejsce w ktorym jestem choc to mocne slowo nie zawacham sie go uzyc; ) odziera z wszelkich zludzen.jakos bardziej otwieraja mi sie oczy: na ludzi, sytuacje relacje. czuje niesamowita wdziecznosc. bo w koncu trzeba mocno po tym swiecie chodzic. Coraz bardziej tego doswiadczam.
na koniec dnia troche oczy sie zamykaja. poczytalam, poszlam na spacer. porozmawialam. wazny kazdy moment tutaj. a tu cos zupelnie z innej polki muzycznej. na dobry koniec dnia. choc smutne i bardzo sie kojarzy. to lubie. milego zasluchania.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz