wtorek, 29 czerwca 2010

Już po wszytstkim.

Wczoraj się obroniłam i jestem panną licencjatką kulturoznawstwa: )! powoli do mnie to zaczyna dochodzić. Wszystko powoli zaczyna dochodzić...Przychodzi radość. Jeszcze tylko wstępniaki i właściwie już po wszystkim.Stres oswojony. Przestrzeń dobrze znana. Decyzje podjęte-te dotyczące najbliższej przyszłości.

Wczorajsza świąteczna noc była długa. Tak bardzo najdłuższa w rozmowy...wiele się zadziało. Czasami słyszymy słowa, które są trudne i sprawiające ból tym, którzy je wypowiadają. Chyba wówczas wszelkie nasze rady, chęć wsparcia blaknie, płowieje...wystarczy słuchać. Tylko tyle. Nic więcej. Mimo tego, że czasem naszym Najbliższym jest wyjątkowo ciężko jest pulsująca radość z ich obecności...nawet wtedy kiedy my się do niczego nie przydajemy i tylko słuchamy.

Myślę sobie, że dobrym podsumowaniem tej nocy i właściwie poranka jest:

"Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną,
kto go znalazł, skarb znalazł.
Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty
ani równej wagi za wielką jego wartość.
Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia;
znajdą go bojący się Pana. "
/Mądrość Syracha 6,14-16/

sobota, 26 czerwca 2010

Wolność.

Dziś jedynie mogę przytoczyć i zacytować ks. Tischnera.
niektóre sytuacje, ludzie i z nimi relacje są po prostu niewyrażalne.

„Wolność nabiera pełnego sensu, gdy staje się wolnością po coś,
ze względu na coś, a przede wszystkim – wolnością dla kogoś”.

Tak to już jest, że zazwyczaj się nie spodziewamy zalewającej radości i obecności Drugiego człowieka. Wolność w relacjach jest dla mnie wyrazem głębokiej nadziei i przeświadczeniem, że ludzie nie tyle są zadaniem lecz przede wszystkim darem i ogromną wartością.

Wdzięczność. Wręcz nieustanna.




piątek, 25 czerwca 2010

Zawieszenie

Jestem w ciągłym zawieszeniu. Do tylu rzeczy i miejsc mnie ciągnie. Muszę przeczekać ten determinujący czas nauki...szczerze to bardzo mi się nie chce już pogłębiać mojej wiedzy...moja przyswajalność na miesiąc czerwiec się skończyła. Chciałabym już mieć wszystko "z głowy" i poczuć wakacje w końcu. Wytrwałości mi większej trzeba...

Tęsknie do Najbliższych co są tak daleko...to też mnie w stan ogólnego zawieszenia wprowadza...dziwny czas.

Zawieszenie i tęsknota to słowa, które we mnie się odzywają nieustannie. Jak na razie nie potrafię tego uporządkować w sobie...daje temu stanowi czas...niech się sam skończy ; ) bez mojego angażu...


czwartek, 24 czerwca 2010

dodam tylko, że wszystko co nas spotyka jest Łaską...niewyobrażalną tajemnicą. Darem i zadaniem. Tak sobie myślę o sprawach, ludziach i sytuacjach ostatnich...eh...zachwyt.

stało się.

Powstanie tego bloga wiąże się z wydarzeniami ostatniego tygodnia. Niesamowita historia! Pewna Osoba przesłała mi link do bloga, który zmienił moją teraźniejszość. Nie chce wchodzić zbytnio w szczegóły ale generalnie za niecały miesiąc jadę do Jerozolimy. Na całe dwa miesiące. Będę tam pracować jako wolontariusz. W bibliotece. Oczywiście zamierzam zwiedzać, kosztować najróżniejszych potraw, medytować nad rzeczywistością i robić milion świetnych rzeczy. Zaczyna to wszystko do mnie dochodzić. Przychodzi radość i spokój. Czeka mnie niebywały czas. Taki maksymalnie intensywny w doznania i przygody. Niespodziewanie to wszystko się stało. Zalewająca radość właściwie. Jeszcze tylko muszę się uporać z obroną poniedziałkową i wstępnymi na mgr. Obficie intensywny czas. Z dalekiej północy na bliski wschód. Ot co!