Natasza. Kolejna odsłona:
Jest zupełnie małym Malcem. Żukiem: ) Bardzo się cieszę z każdego telemostu polsko-angielskiego: ) Patrzę sobie jak leży, śpi, jak je...wiem, że to nie jest to samo jak obecność...ale jak na razie jestem tu. Muszę być. Zobowiązania. Jak tylko się nadarzy to łapię samolot i nawiedzę UK. A co tam!; ) Także fajne to jest i w najbliższej perspektywie. Rośnij zdrowo!
Nie ma wątpliwości - tylko wtedy jestem w pełni normalną osobą, gdy dostępna mi jest duża doza samotności. T.Merton
środa, 23 lutego 2011
poniedziałek, 21 lutego 2011
trudne konflikty.
zobaczyłam. polecam choć dotkliwie smutny ten film.warto jednak.
pokazuje kawałek trudnej historii. myślę jednak, że dobrze o tym wiedzieć.
walc z baszirem.
walc z baszirem.
potem dobrze doczytać:
to w ogóle na zajęcia z kina dokumentalnego...nie wiem czy tak sama z siebie sięgnęłabym po ten film...może w innym czasie tak...teraz z powinności jedynie.
niedziela, 20 lutego 2011
Pustynia.
Pojechałam do Grabowca w ostatnim czasie. Zawieźli mnie Rodzice. Brnęliśmy przez zaspy i śniegi, bo zdecydowanie na Kaszubach jest go więcej niż w mieście mym rodzinnym. Dojechaliśmy cało. Z przygodami i zakopywaniem się w śnieżne zaspy.
Zupełna cisza i spokój tam. Dobry czas. Pomodliłam się. Pobyłam w całkowitej ciszy - przerywanej jedynie napadami kaszlu i to w dodatku moimi; ) Spacerów kilka się nadarzyło co jest zupełnie super, bo tam jest gdzie chodzić...W ostatnim dniu z rana był mały zaskok, bo na liturgii spotkałam ludzi dwóch+ (ich przyjaciel) z DA Górka co było zdecydowanym przerwaniem wyciszania się. Zjedliśmy śniadanie w konspirze; ) i herbatę pyszną piliśmy. Super to było! Tak sobie myślę, że to równie ważne było jak cały ten czas ciszy i samotności.
Wracałam z przygodami. Oczywiście pks nie jeździł tego dnia a miał...zatem westchnęłam pobożnie...św. Ekspedycie - ratuj moje życie i generalnie zatrzymało się takie auto...nie znam się ale mercedes wysokiej klasy bardzo to był...; )było to śmieszne, bo całkiem głośno muza leciała...taki ostry bit...tak też wjechaliśmy do Wejherowa; ) a rzeczone miasto całe w śniegu i mrozie...nie miałam ochoty się zatrzymywać tam dłużej...kilka razy tam byłam już i zwiedzania jest mało a właściwie nie ma czego; )
Grabowiec i leśne okolice. Polecam.
Bramo otwarta do nieba! |
moja cela. |
dobry obiad. |
wnętrze Kościoła. |
las całkiem zimowy. |
Kościół. |
czwartek, 17 lutego 2011
Mały Okruszek.
Śpieszę donieść, że dziś w godzinach około wieczornych przyszła na świat moja bratanica!
Żyj jak najpiękniej! Dobrze się miej! Rośnij zdrowo!
Rodzicom Malucha gratuluję!: )
Dziadkom: ) i sobie też: )
zapowiada się intensywnie ciekawy czas!
piątek, 11 lutego 2011
+
zimy nawrót nagły. wietrznie, śnieżnie...jutro chlapa milion będzie...słońce dziś towarzyszyło. tylko i jedynie przez chwile.
dzień długo intensywny i różny w charaktery ludzi co wokół i mentalnie trzeba było się przestawiać co rusz. jednak za każdym razem zwycięstwo...oby tak dalej.
dzień długo intensywny i różny w charaktery ludzi co wokół i mentalnie trzeba było się przestawiać co rusz. jednak za każdym razem zwycięstwo...oby tak dalej.
fajny środek dnia. z herbatą pysznie dobrą. i chwilą oddechu na starym całkiem mieście. cenne to, że jest gdzie przyjść w najgorszym zmęczeniu i nabrać sił. ludzie są dobrzy i przychylni tam.
niedługo powrót na ugie. bez rewelacji w sumie, bo plan taki...że się odechciewa. ale najważniejsze, że jest kilka inicjatyw w najbliższym czasie i to pomoże przetrwać semestru drugiego początki. jak na razie ferie trwają na całego i przez najbliższy weekend wykorzystam to bardzo.
niedługo powrót na ugie. bez rewelacji w sumie, bo plan taki...że się odechciewa. ale najważniejsze, że jest kilka inicjatyw w najbliższym czasie i to pomoże przetrwać semestru drugiego początki. jak na razie ferie trwają na całego i przez najbliższy weekend wykorzystam to bardzo.
...
czwartek, 10 lutego 2011
Intensywność.
+
długi bardzo dzień za mną i jeszcze kilka takich przede mną...
niesłychane ilości informacji zewsząd, rozmów sporo.
myśl dnia:
"dobra rozmowa umacnia ludzkie więzi bardziej niż cokolwiek innego."
ta myśl krąży, odbija się echem we mnie i potwierdza nieustannie, że można poprzez rozmowy do życia znów wrócić...
a teraz w sen trzeba uderzyć.
spokoju życzę. nocy dobrej...snu błogiego...
wtorek, 8 lutego 2011
Wieje wiatr...
Dokładnie tak. Jest porywiście dziś. Do tego dobieram odpowiednią muzę. Rano było okropnie po prostu. Portale pogodowe podawały, że 16 m/s to całkiem sporo...ale teraz jest jakby słabiej...To dobrze. Nie lubię takiej pogody, bo jest całkiem do bani.
Dziś jeszcze taki dzień różny w emocje. Radości sporo, która przechodziła w ostrą głupawkę: ) I wzruszeń też sporo powiązanych z tęsknotą. Bo dziś J. pojechała w świat daleki i zupełnie nie wiem kiedy się znów zobaczymy...Prawie się spóźniłyśmy na dworzec, bo Ktoś długo wybierał pietruszkę...; )a potem to był bieg na dworzec...więc i nawet stres się pojawił: )
Rozmowy dobre były dziś też...szczera i dobra rozmowa niebywale oczyszcza. Daje nowe życie czasem; )Oto wniosek dzisiejszy: )
Poza tym w ostatnim czasie mocniej do mnie wracają słowa, które już kiedyś napisałam na tym blogu...a teraz zacytuje siebie; )
Zatem myślę sobie tak jakoś dziś,że przyjaźń między ludźmi jest ogromnie ważna. Wynikająca z niej wzajemność, pomoc i najbardziej istotna kwestia: poczucie obecności drugiego człowieka, którego zupełnie nie muszę się obawiać, lękać i który mnie kocha pomimo moich ograniczeń, mojej niewierności, nadaje mojemu wędrowaniu ku Bogu bardzo wyraźny i mocny rys nadziei. Wszystko jest ważne.
Ostatni czas bardzo mnie w tym utwierdził, że nie ma takiej sprawy, której nie można byłoby "przegadać",że zupełnie wszystko jest ważne...smutek, złość...radość ogromna: )trzeba jedynie pozostawić sporo miejsca w sobie na te wszystkie zmiany...
Nadal mam ferie i to jest rewelacyjne. Robię milion świetnych rzeczy!: ) Zobaczyłam sporo filmów w różnych szerokościach geo. naszego pięknego kraju; ) i to jest super, bo zawsze mi tego brakuje...dziś dla podtrzymania równowagi też sobie coś zapodam a jutro to nawet kino się znów przydarzy...ehu!ferie są git!szczerze polecam : )
niedziela, 6 lutego 2011
Słoneczna wiosna za oknem.
Jest ciepło i wietrznie. Słońce ogrzewa i wdziera się umiejętnie do mojego pokoju. Trochę dziwnie, bo to jednak luty i powinna trzymać tęga zima ale w sumie każdy przejaw ciepła jest w porządku więc się cieszę bardzo z tych okoliczności pogodowych. Wróciłam z chwilowych rozjazdów. Zdecydowanie ferie są ku temu jak najbardziej sposobne. Zatem podróżowałam i zwiedzałam, upajałam się przestrzenią i architekturą. Lubię tak. I to bardzo.
Pokonując czasoprzestrzenne ograniczenia dotarłam wczoraj wieczorem do przyjaciół co niedawno wrócili z ekstremalnie ciekawej wyprawy. Byli w Himalajach jakieś sześć tygodni. Wczoraj urządzili z tejże okazji pokaz slajdów z wyprawy swojej. Zupełny obłęd...widoki nawet z slajdów zapierają dech w piersiach...i opowieści do każdego zdjęcia...jestem pewna, że i tak nie opowiedzieli nam wszystkiego...Nie mam słów adekwatnych żeby wyrazić, opisać te widoki...tak sobie myślę, że warto iść za marzeniem i robić wszystko żeby nasze zamierzenia się realizowały jak najpełniej. Jak oglądałam slajdy to takie głębokie przeświadczenie we mnie urosło, że naprawdę wszystko jest do osiągnięcia przy odpowiednim staraniu i nakładzie środków; ) Choć w Himalaje mnie jeszcze nie ciągnie...może za jakiś czas... teraz mam w głowie inne plany - bardziej bliskie; ) Czekam na wakacje z niecierpliwością!
Subskrybuj:
Posty (Atom)